Hej Mazury, jakie cudne, gdzie jest taki drugi kraj…
Cudowne mamy wspomnienia z obozów z nadmorskiego Tolkmicka, z historycznej Warmii, z Pojezierza Suwalskiego-okolic Gołdapi. Wszędzie zachwyt nasz budziła piękna przyroda, zabytki i ludzie. W tym roku, w myśl hasła MAZURY CUD NATURY, byliśmy na obozie w Zawadach Ełckich nad jeziorem Zawadzkim – na Mazurach.
Mieszkaliśmy w Gospodarstwie Agroturystycznym Państwa Teresy i Mirosława Mrożków. Tu codziennie odkrywaliśmy uroki tej okolicy i życzliwość Gospodarzy. Jezioro mieliśmy w zasięgu ręki. Gospodarstwa pomostami wchodzą do jezior – z łatwością mogliśmy się kąpać i bawić w wodzie, pływać na łódkach, leżeć na miękkiej łące w słońcu. Woda w kolorze błękitu nieba, bogata zieleń, śpiew ptaków, spacery do lasu – to nasza miła codzienność:)) !!! Lasy są tu szczególnie piękne, bogate w różnorodną roślinność i … grzyby!
Pogodę mieliśmy dobrą, chociaż też padało, a po deszczu nad jeziorami snuła się mgła, wiatr burzył spokój wody i podrzucał fale. Deszcz jednak nie zatrzymywał nas w domu. Właśnie w taki deszczowy dzień pojechaliśmy do Ełku, zwiedziliśmy fragment starej części miasta z ruinami zamku krzyżackiego z XIV w. czekającego na odbudowę (ma być tu hotel).
Spacerowaliśmy piękną PROMENADĄ nad brzegiem Jeziora Ełckiego, tam zatrzymaliśmy się w kawiarni na słodki deser – lody z bitą śmietaną , ciastka i soki, innym razem byliśmy tu na herbacie i kawie. Ozdobą tego miejsca i miasta jest fontanna tryskająca z jeziora. W Ełku jest siedziba diecezji, więc odwiedziliśmy Kościół Katedralny p.w. św. Wojciecha Biskupa i uczestniczyliśmy we Mszy św. Na jednej z głównych ulic zobaczyliśmy, co dla nas Aninian, było szczególnie miłe, pomnik Michała Kajki – poety mazurskiego i działacza społecznego , obrońcy mowy i języka polskiego podczas germanizacji.
Duże wrażenie zrobiła na nas wycieczka do ZOO SAFARI znajdującego się w miejscowości Okrągłe. Oglądaliśmy tam dzikie zwierzęta żyjące w naturalnych warunkach na ogromnym 100 hektarowym obszarze pokrytym drzewami i trawą. Jechaliśmy po tym terenie samochodami terenowymi i obserwowaliśmy z bliska pasące się na łąkach daniele, jelenie, sarny, muflony, lamy, różne rasy krów, osiołki, kozy, owce, konie, tarpany i dziki. Urzekały nas jelenie pięknym porożem, konie gracją ruchów, niektóre zwierzęta zbliżały się do samochodów, z zainteresowaniem patrzyły na nas, mogliśmy je fotografować.
Dla wielu z nas atrakcyjna była podróż zabytkową kolejką wąskotorową. Jechaliśmy stuletnimi wagonikami ciągnionymi zabytkowym parowozem ze Stacji Ełk do miejscowości Sypitki. Tu panowie z załogi kolei przygotowali ognisko i piekliśmy kiełbaski, odpoczywaliśmy.
W wagonikach było miło i wesoło, rozmawialiśmy i robiliśmy sobie zdjęcia, oglądaliśmy mijane okolice. Po powrocie na stację Ełk Wąskotorowy zwiedziliśmy muzeum poświęcone historii kolei, pracownię rzeźby , a wcześniej Skansen Pszczelarski, po którym oprowadzał nas…. kolejarz. Opowiadał nam o hodowli pszczół i ich zwyczajach oraz zaprezentował stare sprzęty używane w pszczelarstwie i w gospodarstwach domowych.
W czasie naszego pobytu na obozie nie uszły uwadze rocznice urodzin przypadające w tym czasie. I tak zaraz po przyjeździe STO LAT śpiewaliśmy Małgosi i smakowaliśmy michałki. Bardzo uroczyście przebiegał dzień urodzin Wioli i Wojtka. Już na porannym spacerze do lasu zbieraliśmy kwiaty na bukiety! Przodował w tym Pawełek, aż musieliśmy hamować jego zapędy florystyczne. Dla Wioli zbieraliśmy grzyby, która zna się na nich świetnie, była to dla wszystkich wspaniała zabawa i nauka. Po obiedzie spotkaliśmy się na łące pod wiatą na świętowaniu. Jubilaci siedzący na tronach przyjmowali życzenia i nasze rękodzieła. Wiola otrzymała piękne korale z owoców dzikiej róży a Wojtek – bransoletę z cukierków. Miał to być naszyjnik , ale cukierki czy też sznureczki, poplątały się… Jubilaci mieli jeszcze quiz sprawdzający wiedzę o osobach z Chaty. Były jeszcze wspaniałe kwiaty żywe i na laurkach, wiersze pisane i wypowiadane oraz dużo, dużo miłych słów, uścisków, całusów i radości. Potem wszyscy zostaliśmy uczęstowani smacznymi owocami i ciasteczkami. To jeszcze nie był koniec świętowania. Z jubilatami poszliśmy na spacer drogą prowadzącą na łąki, pachniało siano, idąc wiliśmy wianki z polnych kwiatów i czekaliśmy na niespodziankę, którą przygotowała Agnieszka. Po pewnym czasie w naszym kierunku nadjechał wóz konny z sianem, okazało się, że mamy wsiadać, radość była ogromna, wśród wesołych okrzyków, dojechaliśmy do domu. Tego dnia kolacja też była nietypowa, jedliśmy przy ognisku przed domem.
Zwyczajem lat ubiegłych, codziennie rano ćwiczyliśmy pod kierunkiem naszego rehabilitanta Pawła. Przez cały czas trwania obozu towarzyszyła nam na spacerach, wycieczkach i zawsze służyła pomocą Iwonka.Dziękujemy Ludce za harce w wodzie, Wioli i Małgosi, Pawłowi za powożenie na łódkach , niektórzy mieli okazję po raz pierwszy doświadczyć takiego kontaktu z dużą wodą. Jesteśmy wdzięczni wszystkim naszym wspaniałym terapeutom i wolontariuszom: Agnieszce, Ani, Iwonce, Ludce, Małgosi, Wioli, Pawłowi, Wojtkowi – za ich nieocenioną obecność! I już z niecierpliwością czekamy na kolejny wyjazd!
Zdjęcia z wyjazdu można zobaczyć tutaj.